Serdecznie
zapraszam na
wywiad z
Anną M. Brengos
1. Aniu jaką jesteś osobą? Czym zajmujesz się poza pisaniem? Przybliż nam proszę swoją osobę.
Chciałam w pierwszym odruchu odpowiedzieć, że taka „normalna” jestem, ale chyba bym skłamała. Bo o ile „normalnie”, czyli mniej-więcej jak inni ludzie prowadzę dom, gotuję obiady, podlewam kwiaty i myję kibelek, to mniej normalnie czasem robię coś, czego „normalni” ludzie raczej unikają, jak na przykład wymyślanie sobie ekstremalnych rozrywek, jak skoki ze spadochronem, czy latanie balonem. Teraz już trochę mniej, bo po zabiegu na serduchu jestem nim bardzo ograniczona, ale i tak na przykład mam w planach wyprawę po skarby i mniej ekstremalne, ale równie podnoszące ciśnienie warsztaty czekoladowe. Z tego, co lubię i co jest dla mnie w zasięgu ręki i możliwości, to uwielbiam dla moich przyjaciół przygotowywać różne wymyślne smakołyki – albo łakocie (torty, desery, ciasteczka), albo przystawki takie, które się „je oczami”. Poza tym lubię wyżywać się twórczo, chociaż nie mam za grosz talentu plastycznego (raczej konstrukcyjny). Każdego roku wymyślam inne pisanki i każdego roku wymyślam jakiś własnoręcznie wykonany prezent gwiazdkowy dla bliskich. Moje „sztuki dzieła” możecie obejrzeć na moim profilu FB, bo ciągle się czymś chwalę. Zawodowo pracuję na rzecz Fundacji, która pomaga dzieciom chorym i niepełnosprawnym w leczeniu i rehabilitacji, a także ich rodzinom, jeśli mają jakąś potrzebę wykraczającą poza zdrowie. Moja praca polega głównie na „żebraniu” i jestem w tym dobra ;) Za 276 dni czeka mnie emerytura i zapewniam, że nie będę się nudzić. A że częścią mojego życia jest żeglarstwo, to mam nadzieję, że będę spędzać więcej czasu na mojej łódeczce.
2. Czy lubisz spotkania autorskie, Targi Książki gdzie masz bezpośredni kontakt z czytelnikiem? Czy planowana jest trasa autorska?
Uwielbiam!!!! Nie dlatego, że „lubię gwiazdorzyć”, tylko dlatego że kontakt z czytelnikiem potwierdza istotę pisarstwa. Bez czytelników pisarz nie istnieje. To dla nich (dla Was) zarywamy noce i dajemy się miotać emocjom, które nami targają przy pisaniu. To dla Was zamieniamy nasze uczucia na słowa, dla Was wymyślamy przygody, przeżycia, radości i kłopoty naszych bohaterów. I jest nam potrzebny sygnał zwrotny, czy to co robimy ma sens. Chcę wiedzieć, czy „pracuję dobrze”, więc chętnie wsłuchuję się w Wasze opinie, nawet te krytyczne, bo wiem, czego ode mnie oczekujecie, chociaż nie mogę obiecać, że będę spełniać Wasze oczekiwania. Gdybym miała taki zamiar wróciłabym do pisania lekkiej literatury dającej wytchnienie od problemów, a nie o tych problemach właśnie.
Jednocześnie przy okazji targów, czy innego rodzaju spotkań mam szansę zachęcić do mojego pisarstwa tych, którzy wcześniej nie trafili na moje książki i zyskać nowych czytelników i nowych przyjaciół. Planuję od nowego roku zintensyfikować ilość spotkań, ale w pierwszej kolejności gdzieś blisko mojego miejsca zamieszkania, co nie znaczy, że tylko w samej Warszawie. Chętnie odpowiem na Wasze zaproszenia.
3. Co Cię uszczęśliwia? Czym szczęście jest dla Ciebie?
Jeśli uznać za definicję szczęścia taką oto: „to suma nieszczęść, które nas nie spotkały”, to powinnam skakać z radości, bo owszem, spotkało mnie kilka nieszczęść, ale większość mnie ominęła ;)
Jestem szczęśliwa wśród szczęśliwych ludzi, kiedy mogę nieść komuś radość, albo na kwietnej łące, gdzie zachwycę się jej widokiem, czy widokiem doliny skąpanej w słońcu. Wiem jednak, że jest to stan ulotny, więc staram się kolekcjonować takie chwile i podsycać ten stan, szukając szczęścia rzeczach drobnych (jak czas spędzony z rodziną, zachód słońca nad jeziorem, czy postawienie kropki po ostatnim zdaniu powieści).
4. Czy masz swoje motto życiowe, którym się kierujesz?
Bình luận