Anię Sakowicz po raz pierwszy osobiście miałam przyjemność spotkać i porozmawiać pod koniec listopada 2019 podczas Targów Ciekawej Książki w Łodzi.
Uwielbiam Anię za jej ciepło, spokój i wyczuwalne dobro. W książkach autorstwa Ani możemy odnaleźć wiele mądrości, wskazówek, poruszane są trudne tematy i problemy z jakimi borykamy się każdego dnia. Mam przyjemność prowadzić Book Tour z książkami "Listy do A" i "Leniusiołki".
Serdecznie zapraszam na wywiad.
1) Aniu przedstaw się w kilku zdaniach proszę, jaką jesteś osobą optymistką, realistką?
Czym kierujesz się w życiu? Czy kierujesz się w życiu jakąś " Złotą myślą " , masz swoje motto życiowe ?Jeśli tak to jakie?
Najtrudniej zawsze ocenić samą siebie, ale myślę, że jestem raczej optymistką. „Raczej”, bo często mi się zdarza wpadać w różnego rodzaju dołki i dołeczki, a nawet przepaście, lecz z reguły się z nich wygrzebuję i myślę pozytywnie o przyszłości. Za to na pewno mogę powiedzieć o sobie, że jestem osobą ambitną i pracowitą. Życie nauczyło mnie, że systematyczną pracą można wiele osiągnąć. Staram się o tym pamiętać. A moim mottem życiowym są słowa: „To się da!”. Uważam siebie też za typ zadaniowca, więc jeżeli jest zadanie, trzeba wykonać, zawsze się da.
2) Co lubisz czytać i przy jakim gatunku odpoczywasz,relaksujesz się?
Lubię czytać dobre książki, literaturę piękną. Gatunkową czytam rzadziej. Z tego względu, że sama taką uprawiam, staram się być na bieżąco i podglądać, co piszą moje koleżanki i koledzy po piórze. Bywa więc, że sięgnę po kryminał czy powieść obyczajową. Oczywiście mam swoich ulubionych pisarzy.
Najbardziej jednak lubię delektować się słowem. Chyba ono relaksuje mnie najbardziej. Sposób prowadzenia narracji, jej tempo, styl są dla mnie bardzo ważne. Lubię też, gdy książka wywołuje emocje, zmusza mnie do śmiechu, płaczu, wzruszeń czy refleksji. Właśnie wtedy podczas czytania się relaksuję, choć uważam, że czytanie nie zawsze musi być przyjemne. Może wywoływać ból i zmuszać do wysiłku.
3) Czy masz swoje ulubione, ukochane miejsce na Ziemi do którego wracasz choćby myślami?
Teraz takim moim ukochanym miejscem jest Kociewie. Tu mieszkam, tu mam rodzinę, a więc tu jest moje serce. Można powiedzieć, że jestem szczęściarą, bo nie muszę nigdzie pędzić myślami, wystarczy, że wyjdę do ogrodu i mam swój azyl.
4) Czym jest dla Ciebie szczęście?
Wbrew pozorom bardzo trudne pytanie. Szczęściem jest na pewno rodzina i zdrowie, ale czy to pełna definicja mojego szczęścia, nie wiem. Wydaje mi się, że są jej głównymi składnikami, ale dodałabym jeszcze szczyptę przypraw: przyjaźni, miłości, niezależności, sukcesu zawodowego, spełnienia, codziennego uśmiechu, przytulenia… Może wtedy definicja byłaby pełniejsza?
5) Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z pisarstwem?
Pisać chciałam od dziecka. Pierwszą książkę napisałam w wieku sześciu lat. Pamiętam, że zrobiłam do niej ilustracje, mama zszyła mi kartki. Wtedy właśnie po raz pierwszy oznajmiłam rodzicom, że będę pisarką. Potem oczywiście cały czas coś pisałam. Prowadziłam dziennik, wymyślałam różnego rodzaju historie, tworzyłam wiersze. Jako czternastolatka napisałam powieść o nieszczęśliwej miłości do basisty z zespołu Europe, jako szesnastolatka razem z bratem zaczęłam pisać „Dżumę”, ale niestety okazało się, że już ktoś przed nami ją napisał, więc porzuciliśmy pomysł. W sumie zawsze coś pisałam, ale nie miałam odwagi pokazać tego światu, bo powtarzałam, że później. To później ciągle jednak nie nadchodziło. W czasie studiów pracowałam jako dziennikarka w szczecińskiej gazecie „Punkt Widzenia”. A kiedy zostałam nauczycielką, kilka razy wzięłam udział w turniejach jednego wiersza. Dopiero jednak, gdy zmieniłam miejsce zamieszkania i zwolniłam się z pracy, zajęłam się pisaniem na poważnie. Najpierw nieśmiało blogowałam, a potem już zaczęłam wydawać książki. Spełniłam swoje największe marzenie dopiero po czterdziestych urodzinach.
6) Kto pełni rolę pierwszego recenzenta? Czy słuchasz uwag innych?
Z reguły pierwszym recenzentem jest mąż, ale zawsze mi powtarza, że się nie zna. Daje jednak wskazówki, czasami mówi, że na przykład pierwszy rozdział by wyrzucił i napisał go od nowa. Czasami go słucham, a czasami nie. Sławek nie lubi, kiedy w książkach „załatwiam” swoje emocje. Uważa, że to jest rozdrapywanie ran, a mnie to pomaga. Bo kiedy piszę o Alzheimerze czy depresji, to robię sobie autoterapię.
7) Jestem bardzo ciekawa która z Twoich książek jest Ci najbliższa i dlaczego?
Każda jest mi bliska, bo w każdej znajduje się kawałek mojego życia, emocji i czasu, ale gdybym miała wskazać jedną, to byłyby to oczywiście „Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer”. To książka składająca się wyłącznie z moich emocji, naiwnych pytań, wątpliwości. Oswajałam w niej Alzheimera mojej mamy, godziłam się z tym, że ona odchodzi. Trudny temat. Wierzę, że moja mama chciałaby, żeby taka książka powstała. Czasami myślę, że kiedy była zdrowa, nie zdążyła mi wszystkiego powiedzieć, więc „dała” mi tę książkę.
8) Masz określony czas w którym piszesz, czy robisz to kiedy tylko przyjdzie Ci pomysł do głowy?
Najbardziej lubię pisać, kiedy mój mąż jest w pracy, bo wtedy nikt mnie nie rozprasza. Wstaję więc koło ósmej i do czternastej siedzę przy komputerze. To mój najlepszy czas. Oczywiście robię przerwy na kawę, na rozprostowanie kości czy pogadanie z kotami, ale staram się pisać regularnie. Potem wieczorem siadam do komputera jeszcze na dwie godziny. Nie pracuję jednak po nocach.
9) Co chcesz przekazać czytelnikom poprzez swoje książki?
Staram się, by moje książki, nawet jeżeli mają pełnić funkcję rozrywkową, nie były pustymi czytadełkami. Lubię wywoływać uśmiech u czytelnika, ale też przemycam mu ważne tematy, takie, które, moim zdaniem, trzeba przemyśleć.
10) Od której Twojej książki poleciłabyś zacząć przygodę z Twoją twórczością komuś kto dopiero zaczyna poznawać Twoje książki?
Nigdy nie umiem odpowiedzieć na takie pytanie. Zawsze podaję ostatni mój tytuł, bo to nim akurat żyję, więc w tym wypadku byłyby to „Niebieskie motyle”. Staram się jednak, żeby każda książka była inna. Taki cel postawiłam sobie na początku swojej pisarskiej drogi, by nie tworzyć jednej książki przez całe życie. Dlatego trudno polecić tę, od której warto zacząć, bo to zależy, co lubi czytać dana osoba. Czy woli się wzruszyć, czy uśmiechnąć, czy szuka w książce swoich przeżyć, czy nie? Czy chce obserwować, jak ewoluuje autor, czy kompletnie ją to nie interesuje? Czyli jak widzisz, nie da się odpowiedzieć. Niech najlepiej czytelnik zacznie od tego, co pierwsze wpadnie mu w dłonie. J
11) Czy masz swoje ulubione miejsce do pisania i czy towarzyszą Ci jakieś przyzwyczajenia np.: filiżanka herbaty, muzyka w tle, czy jest Ci to absolutnie obojętne?
Najczęściej piszę, siedząc na łóżku albo przy stole, na którym piętrzą się książki. Wszystko zależy od tego, co piszę i w jakim jestem nastroju. Za to muszę mieć ciszę. Żadnej muzyki, żadnego siorbania kawy czy herbaty, żadnego przeżuwania. Towarzyszy mi tylko cisza. No i… ewentualnie dwa koty.
12) Jesteś autorką książeczek dla dzieci jak i książki dla dorosłych skąd czerpiesz pomysły, tematy do swoich książek ? Wolisz pisać dla dzieci czy dorosłych czytelników?
Nie wiem. Pomysły z reguły pojawiają się nagle. Idę ulicą, patrzę na coś i pyk. Raz obudziłam się z myślą, że napiszę listy do Alzheimera, za to innym razem, kiedy zobaczyłam bałagan w pokoju mojej
córki, stwierdziłam, że mieszkają tu leniusiołki, więc muszę o nich napisać. Często notuję pomysły, by nie dać im ulecieć. Widzimisie (z „Wiewiórki Julii”) czekały tak właśnie na swoją kolej chyba ponad rok. Teraz też mam sporo zapisków o podróży Dżodżo i Komy, którzy mi się przyśnili. Czekam jednak, aż we mnie odpowiednio dojrzeją.
13) W co wierzysz i do czego dążysz w życiu prywatnym i pisarskim?
Wierzę w rodzinę, choć nie lubię wygłaszać takich deklaracji. Znam osobę, która ciągle powtarzała, że siła w rodzinie, ale gdy ta rodzina wymagała pomocy, to odwróciła się plecami i zniknęła. Staram się więc nie wygłaszać żadnych deklaracji, bo o słowa chodzi jedynie w książkach, nigdy w życiu. A do czego dążę? Do tego, by móc robić to, co lubię, by móc z tego się utrzymać. W życiu prywatnym obecnie skupiam się nad tym, by pomóc mojemu tacie w opiece nad mamą i zapewnić jej komfort życia w ostatnich latach chorowania, ale też by w tym wszystkim nie stracić siebie i męża. Chciałabym, by nasze dzieci (a mamy ich w sumie trójkę) były szczęśliwe, tylko nie wiem, czy mam na to jakikolwiek wpływ.
14) Aniu zdradź Nam czytelnikom jakie są dalsze plany pisarskie, co dla Nas szykujesz?
Plan jest ambitny, bo u wydawców są trzy moje książki. Jesienią wyd. Edipresse Książki obiecało wydać trzecią część „Planu Agaty” – „Zatrzymać czas”. Mam nadzieję, że pandemia nie pokrzyżuje tego planu. Na wrzesień razem z wyd. Poradnia K szykujemy pierwszą część Jaśminowej sagi obejmującą życie rodziny introligatora Antoniego Jaśmińskiego w latach 1916-1939. W przyszłym roku ukazałyby się dwie kolejne części, nad którymi właśnie pracuję. Gotowa jest także moja powieść „Grzeczna dziewczynka”, której czas publikacji nie został jeszcze bliżej określony przez wyd. Edipresse Książki (prawdopodobnie będzie to 2021 r.). Napisałam też wspólnie z córką powieść dla starszych dzieci pt. „Magiczna skrzynia”. Co z nią będzie, jeszcze nie wiem.
Dziękuję Aniu za udzielenie odpowiedzi na moje pytania.
Życzę Ci sukcesów i realizacji planów wydawniczych, pozdrawiam serdecznie całą rodzinę.
Comments