Anny Stryjewskiej, miałam przyjemność przepytać Anię na kilka interesujących nas tematów.
Jest kobietą o wielu pasjach: poezja, malarstwo, rękodzielnictwo, prowadzi prężnie działającą agencję nieruchomości.
Poznałyśmy się w czerwcu prawie rok temu w jednej z łódzkich Bibliotek podczas spotkania autorskiego.
1.Aniu jaką jesteś osobą? Czym zajmujesz się poza pisaniem? Przybliż nam proszę swoją osobę.
Trudne pytanie, bo na siebie patrzy się zupełnie inaczej. Na pewno pełną sprzeczności.
Bardzo lubię spędzać czas z najbliższymi, eksperymentować w kuchni, podróżować. Z drugiej strony jest mi dobrze, kiedy zaszywam się w odległy kąt i mogę być tylko ze swoimi myślami. Prócz pisania – czołowe miejsce w moim życiu zajmuje rodzina. Poza tym - pracuję, zajmuję się domem, w wolnych chwilach także maluję.
2. Co Cię uszczęśliwia? Czym szczęście jest dla Ciebie?
„Szczęśliwe chwile to motyle”. Życie składa się z krótkich chwil nasyconych różnymi barwami, wypełniających naszą codzienność. Ważne jest aby czerpać z nich jak najwięcej i nie odkładać niczego na później, żeby iść do przodu, nawet małymi kroczkami, ale nie stać w miejscu. Moim szczęściem jest spełnianie się w różnych sferach życia, choć uważam (przynajmniej tak jest w moim przypadku), że spełnić się do końca nie można. Zawsze na coś się czeka i za czymś tęskni. I to jest ta największa siła napędowa.
3. Czy masz swoje motto życiowe, którym się kierujesz?
Najważniejsze to odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy być, czy chcemy mieć. A następnie kiedy ma się już wytyczony cel , to trzeba iść do przodu, nie poddawać się i walczyć do końca. Po drodze zawsze zdarzają się porażki. Wtedy okazuje się, że nie ważne ile razy się potkniemy – ważne jak się podnosimy.
4. W jakich sytuacjach „dopada „ Cię natchnienie? Skąd czerpiesz pomysły?
Inspiruje mnie nie tylko otoczenie, ludzie, zawirowania wokół, ale często to co już się wydarzyło. Miniona epoka, dawne zwyczaje, które od zawsze miały wpływ na teraźniejszość. Fascynują mnie stare rzeczy: obrazy, meble, przedmioty codziennego użytku, ubrania – wszystko co ma duszę i może mówić milcząc jedynie. Wyobraźnia pracuje wtedy na najwyższych obrotach. Natchnienie zawsze przychodzi niespodziewanie, dlatego trzeba być czujnym.
5. Czy masz swoje ulubione miejsce do pisania i czy towarzyszą Ci jakieś przyzwyczajenia np.: filiżanka herbaty, muzyka w tle, czy jest Ci to absolutnie obojętne?
Mam takie miejsce - pokój mojej córki. Wyfrunęła z domu kilka lat temu, ale kiedy wraca zabieram swoje zabawki i wynoszę się do siebie. Oczywiście mam swoje przyzwyczajenia, w zależności od pory dnia. Najlepiej mi się pisze przy muzyce.
6. Jak reagujesz na recenzje , komentarze ma temat swoich książek?
Recenzje bywają różne. Niektóre pisane są z wielkim zaangażowaniem, budujące, pobudzające do dalszych działań, ale są i negatywne. Jeżeli krytyka jest uzasadniona, to rozumiem. Biorę ją wtedy do siebie, wyciągam wnioski i na przyszłość staram się nie powielać błędów. Po to właśnie jest krytyka. Gorzej kiedy pada negatywna opinia na zasadzie – nie bo nie, bo spodziewałam się czegoś innego, bo ja postąpiłabym inaczej… bo po cóż komuś komplikować losy. Wtedy boli. Staram się jednak wychodzić z założenia, że nie można dogodzić każdemu.
7. Kto czyta w pierwszej kolejności Twoje książki jeszcze przed wydawcą? Co czułaś dostając wiadomość od wydawnictwa, że Twoja powieść ujrzy światło dzienne?
Najczęściej są to moje dzieci i siostra. To oni wydają pierwsze opinie, zgłaszają uwagi.
Kiedy się czeka na swój debiut ponad dwadzieścia lat, to możesz sobie wyobrazić co czułam euforię, radość, poczucie spełnienia i niedowierzanie, mieszanka wybuchowa.
8. Jak wygląda Aniu Twój zwykły dzień? Czy pogodzenie pisania z codziennymi obowiązkami jest trudne?
Tak naprawdę rytm dnia narzuca mi praca. Wystarczy jeden telefon, a wszystkie moje dotychczasowe plany dostają w łeb. Wyjazdy, spotkania, rozmowy telefoniczne głównie wypełniają mój dzień. Na nudę nie narzekam. Czuje się szczęśliwa kiedy już wracam do domu. Wieczorem mam wreszcie czas na pisanie, choć ostatnio z wiadomych przyczyn miałam go znacznie więcej. Pogodzenie pisania z obowiązkami jest trudne, ale możliwe.
9. Ulubiona książka z dzieciństwa ?
Moja ulubiona książka z dzieciństwa to oczywiście „Ania z Zielonego wzgórza” .
10. Czy masz swoje magiczne miejsce do , którego lubisz wracać?
Jest takie miejsce, które darzę szczególnym sentymentem. To maleńkie, portowe miasteczko o nazwie Stari Grad na wyspie Hvar w Chorwacji.
11. Co lubisz czytać i przy jakim gatunku odpoczywasz, relaksujesz się ?
Czytam tak naprawdę wszystko. Lubię literaturę obyczajową z zarysem historycznym, kryminały, powieści o podłożu psychologicznym, biografie.
12. O czym marzysz?
Mam jeszcze kilka marzeń, ale nie zdradzę ich aby nie zapeszyć.
13. W jaki sposób rozpoczęła się twoja przygoda z pisaniem ? Czy początki były bardzo trudne?
Moje pierwsze prace powstały kiedy byłam jeszcze nastolatką. Były to opowiadania i bajki. Przez wiele kolejnych lat pisałam po prostu co mi w duszy grało i odkładałam do szuflady. Z czasem, kiedy pomyślałam o opublikowaniu moich utworów – okazało się to bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Nieraz płakałam z bezsilności i miałam ochotę rzucić wszystko w diabły. Aż wreszcie się udało.
14. Co czujesz kiedy widzisz swoje książki na półkach księgarń?
Czuję radość, dumę i tak jak wspomniałam wcześniej – niedowierzanie.
15. Aniu zdradź Nam czytelnikom jakie są dalsze plany pisarskie, co dla Nas szykujesz???
W planie jest dylogia pt. „Zośka”. Pierwsza część jest już w trakcie redakcji, premiera ma być pod koniec sierpnia- początek września. Nad drugą częścią jeszcze pracuję.
Akcja książki rozgrywa się na wsi na początku lat sześćdziesiątych. Poznajemy Zosię – wówczas siedemnastoletnią dziewczynę, jej młodszą siostrę Jadzię, rodziców, przyjaciół i wiele innych postaci. W swej powieści ukazuję siermiężność tamtych czasów, podnoszenie się po traumach wojny, ale przede wszystkim zwykłych ludzi z ich przywarami, zaletami, którzy nie bali się kochać i walczyć o swoje marzenia . Druga część będzie kontynuacją losów głównej bohaterki, która wyjedzie do komunistycznej wówczas Łodzi, a następnie Katowic w poszukiwaniu swojej drogi.
Comments