Kiedy wczoraj zadałam na stronie pytanie z kim chcielibyście przeczytać wywiad, pierwszą z propozycji była Anna Ziobro.
Nic łatwiejszego, autorka jest niesamowicie przyjemną, kontaktową osobą, więc zadziałałyśmy ekspresowo. Serdecznie zapraszam Was na wywiad.
1. Aniu jaką jesteś osobą? Czym zajmujesz się poza pisaniem? Przybliż nam proszę swoją osobę.
Do niedawna mówiłam o sobie, że jestem w pierwszej kolejności matką, w drugiej żoną i gospodynią domową, a dopiero w trzeciej sobą ‒ kobietą, która spełnia się zawodowo, posiada własne marzenia i plany. Na szczęście w którymś momencie odkryłam, że te wszystkie role da się pogodzić i osiągnąć równowagę.
Zawodowo zajmuję się tłumaczeniami, korektami i redakcją tekstów anglojęzycznych. Do niedawna pracowałam też jako lektor. Poza tym wychowuję ośmioletnią córkę, prowadzę dom, a kiedy tylko mogę, oddaję się mojej wielkiej pasji, jaką jest pisanie.
2. Co Cię uszczęśliwia? Czym szczęście jest dla Ciebie?
W mojej debiutanckiej powieści padły słowa, w które mocno wierzę: „(...) z małych szczęść złożone jest to największe”. Prawdziwe szczęście to dla mnie krótkie chwile, w których czuję, że niczego mi nie brakuje. Momenty, którymi mogę się cieszyć. Miejsca, gdzie mam poczucie, że „pasuję”. Nie potrzebuję wiele do szczęścia. Wystarczy mi skrawek ziemi czy skałki w samym środku gór, towarzystwo bliskiej osoby i oddech pełną piersią.
3. Czy masz swoje motto życiowe, którym się kierujesz?
Tak. Moje motto to: „Żyj i pozwól żyć innym”. Może banalne, ale wcale nie takie oczywiste. Lubimy czasem wtykać nos w nie swoje sprawy, krytykować innych, bo nie chcą wpasować się w nasze schematy, przerabiać ich na własną modłę. Często wydaje nam się, że to my „wiemy lepiej”. Staram się unikać takiego podejścia i bardzo mnie ono drażni. Uważam, że każdy ma prawo żyć tak, jak chce, pod warunkiem że nie krzywdzi przy tym innych.
4. W jakich sytuacjach „dopada” Cię natchnienie? Skąd czerpiesz pomysły?
Pomysły na książki są u mnie wynikiem obserwacji świata. Lubię rozmawiać z ludźmi, czytać różne artykuły i reportaże, analizować, snuć własne przemyślenia... Część z nich przekłada się na konkretne pomysły lub zalążki historii. W ułożeniu całej opowieści pomaga mi też „oczyszczenie umysłu” ‒ odcięcie się od rzeczywistości, na przykład krótki wyjazd na łono natury. Najlepiej w moje ukochane góry, gdzie mogę skupić myśli na tym, co chcę napisać, zamiast na codziennych sprawach i troskach.
5. Czy masz swoje ulubione miejsce do pisania i czy towarzyszą Ci jakieś przyzwyczajenia np.: filiżanka herbaty, muzyka w tle, czy jest Ci to absolutnie obojętne?
Kiedy czuję przypływ pomysłów, łapię każdą chwilę, by je zapisać. Gdybym czekała na idealne warunki, moja pierwsza powieść pewnie nie byłaby nawet na ukończeniu. Mam dwa laptopy, na których piszę, do tego tablet, na którym czytam ukończone teksty lub fragmenty. Piszę zawsze w domu, czasem przy muzyce lub filiżance kawy, innym razem w chaosie tworzonym przez domowników albo przy włączonym telewizorze... Kiedy siadam do pisania, zwykle dokładnie wiem, co chcę opowiedzieć. Wkraczam w świat swoich bohaterów i zapominam o wszystkim innym.
6. Jak reagujesz na recenzje, komentarze ma temat swojej książki?
Czekając na pierwsze recenzje, siedziałam jak na szpilkach. Chociaż byłam pewna swojej książki jak niewielu rzeczy w życiu ‒ w innym przypadku nie chciałabym jej publikować ‒ denerwowałam się, czy spodoba się czytelnikom. Jedna z koleżanek spytała mnie tuż po premierze, czy jestem gotowa na krytykę. Nie byłam. Na szczęście pojawiły się pierwsze recenzje i opinie, a potem kolejne. Zdecydowana większość przeszła (i nadal przechodzi) moje najśmielsze oczekiwania. Teraz już o wiele spokojniej do tego podchodzę.
7. Kto czyta w pierwszej kolejności Twoje książki jeszcze przed wydawcą? Co czułaś dostając wiadomość od wydawnictwa, że Twoja powieść ujrzy światło dzienne?
W pierwszej kolejności teksty czyta moja serdeczna koleżanka Agnieszka, która kibicuje mi od samego początku. Po przeczytaniu książki potrafi nie tylko pochwalić, ale też wskazać, co można poprawić, co dodać, czego brakuje. Myślę, że to ważne, by mieć taką osobę, która spojrzy na historię z innej perspektywy i dostrzeże coś, na co sama bym nie wpadła.
Swój debiutancki tekst wysłałam do kilku wydawnictw, dość długo czekałam na odpowiedź, aż wreszcie przyszły... dwie. Podjęcie ostatecznej decyzji trochę mi zajęło, cały proces wydawniczy też jest dość długi, dlatego moja radość z opublikowania książki rozłożyła się w czasie :-)
8. Jak wygląda Aniu Twój zwykły dzień? Czy pogodzenie pisania z codziennymi obowiązkami jest trudne?
Kiedy obwieściłam znajomym, że wydaję debiutancką powieść, oprócz gratulacji u większości pojawiło się niedowierzanie. Najczęściej padało pytanie: kiedy ty znalazłaś na to czas, mając małe dziecko, dom na głowie, etat i dwie dodatkowe prace? Zawsze odpowiadałam szczerze, że sama nie wiem. Kiedy zaczęłam pisać „Tysiąc kawałków”, pracowałam sześć dni w tygodniu, córka chodziła do przedszkola i non stop chorowała, w domu codziennie musiało być posprzątane i ugotowane. Gdyby ktoś chciał mnie zmusić do pisania, mogłabym znacząco popukać się w głowę. Okazuje się jednak, że jeśli czegoś bardzo chcemy, zrobimy wszystko, by znaleźć na to czas.
9. Ulubiona książka z dzieciństwa?
W dzieciństwie mogłam słuchać godzinami, kiedy czytała mi mama, babcia lub inna osoba, natomiast ‒ wstyd się przyznać ‒ sama zaczęłam dość późno czytać. Nie od razu to polubiłam i z lekturami szkolnymi często było mi nie po drodze. Pamiętam, że jedną z pierwszych książek, które przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, była „Lassie, wróć!” Erica Knighta. Do dziś czuję do niej ogromny sentyment. Miałam nawet dwa psy tej samej rasy co Lassie.
10. Czy masz swoje magiczne miejsce, do którego lubisz wracać?
Uwielbiam góry, zwłaszcza wysokie. Lubię wypocić hektolitry potu i pobyć sama ze sobą, nawet jeśli towarzyszy mi mąż, czasem też córka. Staram się jednak unikać zatłoczonych szlaków, bo w tłumie nie potrafię odpoczywać. Na szczęście Tatry Polskie i Słowackie są pełne takich magicznych miejsc, w których można poczuć prawdziwy spokój i do których uwielbiam wracać.
11. Co lubisz czytać i przy jakim gatunku odpoczywasz, relaksujesz się?
Moja biblioteczka to mix gatunków i autorów - zarówno polskich, jak i zagranicznych. Przeważają thrillery psychologiczne i powieści obyczajowe, ale jest też kilka kryminałów i książek podróżniczych. Żebym jednak mogła naprawdę zrelaksować się przy książce, musi mieć w sobie to „coś”. Jestem bardzo wymagającym czytelnikiem. Trudno mnie zadowolić, ale kiedy już dana książka mi się spodoba, myślę o niej przez długi czas, przeżywam przedstawione wydarzenia, potrafię zżyć się z bohaterami. Zwracam ogromną uwagę na styl i język narracji, a także na poprawność językową. Kiedy w książce widzę sporo błędów, nawet tych bardzo drobnych, trudno mi się przy niej zrelaksować.
12. O czym marzysz?
Nie snuję wielkich, nierealnych marzeń. Nie lubię potem narzekać, że innym udaje się osiągać wielkie rzeczy, podróżować na drugi koniec świata, trafić na listę bestsellerów Empiku, a mnie nie :-) Z tych oczywistych spraw marzę, żeby moja rodzina była zawsze zdrowa, żebyśmy z mężem dożyli wszystkich ważnych wydarzeń w życiu naszej córki. Z tych bardziej przyziemnych, chciałabym pojechać w Alpy. Mieliśmy już nawet wykupiony wyjazd, ale pandemia pokrzyżowała plany.
13. W jaki sposób rozpoczęła się twoja przygoda z pisaniem ? Czy początki były bardzo trudne?
W przeciwieństwie do czytania, które nie od razu pokochałam, pisać lubiłam odkąd nauczyłam się to robić. W czwartej czy piątej klasie szkoły podstawowej zamarzyła mi się maszyna do pisania (komputerów wtedy jeszcze nie było). Tak długo męczyłam o nią rodziców, aż wreszcie tata przywiózł z Niemiec używany egzemplarz. Wkrótce wszyscy w domu mieli mnie dość, bo całymi popołudniami bez opamiętania stukałam w klawisze. Miałam bardzo bujną wyobraźnię. Pisałam opowiadania, razem z kolegą i koleżankami stworzyliśmy osiedlową gazetkę, byłam też klasowym kronikarzem. W liceum zaczęłam pisać wiersze, które były publikowane w lokalnej gazecie. Miałam nawet kilka wieczorków autorskich. Później jednak przyszło prawdziwe życie ‒ wymagające studia, absorbująca praca, rodzina. Z racji zawodu na co dzień obcuję z tekstami, niektóre nawet śnią mi się po nocach. Laptop i edytor tekstu są u mnie od dawna cały czas w użyciu, ale nie planowałam napisania własnej książki. Pomysł pojawił się nagle, zupełnie znikąd. Początkowo go zignorowałam, ale utkwił mi w głowie i z czasem zaczął nabierać coraz wyraźniejszych kształtów. W końcu zaczęłam pisać. Najpierw myślałam, że po kilku dniach mi przejdzie, ale dni zmieniły się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a moja przygoda z pisaniem trwa nadal i mam wrażenie, że dopiero się rozkręcam.
14. Co czujesz kiedy widzisz swoją książkę na półkach księgarń?
Prawdę mówiąc, do tej pory widziałam tylko zdjęcia mojej książki na księgarnianych półkach w różnych miejscach Polski. Pandemia utrudniła pracę księgarniom stacjonarnym, a nas zamknęła w domach. Ale wiem, że te egzemplarze są, i w najbliższym czasie planuję wycieczkę w kilka miejsc, by sprawdzić, jak się mają.
15. Aniu zdradź Nam, czytelnikom, jakie są dalsze plany pisarskie, co dla Nas szykujesz?
Dwa kolejne teksty są już gotowe. Jeden z nich trafił do wydawnictwa i teraz czekam na decyzję. Tworząc każdą kolejną książkę, staram się, żeby była trochę inna od poprzedniej. Można powiedzieć, że eksperymentuję i jeszcze szukam własnego stylu. Chcę mieć frajdę podczas pisania i zadbać o to, żeby moi czytelnicy nie potrafili już w połowie lektury przewidzieć zakończenia :-)
Aniu ślicznie dziękuję Ci za akcję reakcję, tu i teraz. Jesteś niesamowicie ciepłą, pozytywną osobą. Życzę Ci powodzenia w dalszej karierze pisarskiej, z ciekawością będę wypatrywała kolejnych książek Twojego autorstwa.
Zapraszam Was do zapoznania się z moją recenzją książki "Tysiąc kawałków" autorstwa Ani, który zamieściłam 24.03.2020
Dziękuję.
Comments