top of page
  • zaczytanaewelka

CYKL PRZEDŚWIĄTECZNY 5 PYTAŃ DO......



Małgorzata

Radtke

Autorka powieści kryminalnych.

W 2019 zadebiutowała powieścią "Czerwony lód", I części cyklu z Szadym, już wkrótce część II....


1. Twoje najpiękniejsze Święta Małgosiu to.....

Najlepsze wspomnienia to te sięgające dzieciństwa, gdy spędzaliśmy rodzinnie czas przy stole. Gdy musieliśmy śpiewać kolędy, aby otrzymać prezenty – wcześniej oczywiście bawiliśmy się z rodzeństwem w Sherlocka Holmesa i ich szukaliśmy: ani razu nam się nie udało, więc rodzice mieli dobre kryjówki, albo nie trzymali prezentów w domu :). Pamiętam też naszą radość na słodycze – a otrzymywaliśmy ich sporo! Przed kolacją ojciec zabierał nas z domu (specjalnie dla mamy, żeby przygotowała kolacje – byliśmy urwisami :)) – wychodziliśmy na białe spacery: na sanki, bitwy na śnieżki, czy też lepienie bałwana. Po kolacji też wychodziliśmy na wspólny spacer i właśnie tak spędzaliśmy czas, aż do Pasterki. Jeszcze wtedy byłam za młoda, aby wychodzić tak późno z domu, także pamiętam, że była to dla mnie duża frajda.

Moje najlepsze wspomnienia są związane właśnie z rodziną, która teraz rozeszła się w swoje strony, więc nie udaje nam się spędzić wspólnie całych świąt. Może nic szczególnego, ale pamiętam, że te światełka, jedzenie, spacery, zabawy, prezenty – wszystko miało swoją magię. Pewnego razu mój ojciec przebrał się za Mikołaja, a moja siostra płakała na jego widok :).


2. Czy wierzysz w Świętego Mikołaja?

W moim wieku przestaje się wierzyć w niektóre rzeczy, choć jak byłam dzieckiem wierzyłam w Świętego Mikołaja. Pisywałam do niego listy, a mama pomagała mi je wysyłać. Pamiętam, jak to w podstawówce zawsze jedna godzina lekcyjna była poświęcona Mikołajowi: tworzyłam wtedy dłuuugą listę zabawek, które chciałabym otrzymać, ale też nigdy nie zapominałam o swojej rodzinie: mamie, tacie, chrzestnej, rodzeństwu. Listy te zazwyczaj były długie, jednak przynosiły mi sporo zabawy. I właśnie tę zabawę staram się kultywować dalej: nie odbieram dzieciom tej wiary, bo właśnie w niej tkwi magia świąt. W dzieciach przede wszystkim :).


3. Czy jesteś tradycjonalistką czy spędzasz Święta w jakiś nietypowy sposób czy też miejscu?

Im człowiek starszy, tym więcej się zmienia. W pewnym wieku święta przestają być zabawą i oczekiwaniem, a stają się pewnego rodzaju obowiązkiem. Kiedyś z niecierpliwością czekałam na święta, wyczekiwałam ich z rumieńcami na twarzy. Teraz, będąc od kuchni, sprawiają mi mniejszą radość, choć nie uważam je za zło koniecznie: nadal uwielbiam święta, choć jestem teraz po drugiej stronie barykady. Jeśli życie mi na to pozwala, spędzam je wspólnie z rodziną przy stole: śpiewamy kolędy, rozmawiamy, wspominamy, żartujemy i się objadamy. Ten czas świąteczny spędzam tradycyjnie: albo w domu, albo w domu u kogoś z rodziny. I nie chciałabym, aby to się zmieniło, bo w święta rodzina jest najważniejsza.


4. Wolisz wręczać prezenty czy je otrzymywać?

Zdecydowanie bardziej wole je wręczać, szczególnie dzieciom. U mnie w rodzinie przestaliśmy już dawać sobie wzajemnie prezenty: skupiliśmy się na dzieciach. To one zaglądają pod choinkę i wyczekują chwili, gdy pozwolimy im dobrać się do pakunków. Widok ich zaskoczonych twarzy i tego nieudawanego szczęścia jest niezastąpiony, wręcz bezcenny. Zazwyczaj i tak wiedzą, czego mogą się spodziewać: przecież pisują listy do Świętego Mikołaja, bądź otwarcie mówią, co jest ich marzeniem, ale i tak… nic nie zastąpi tych chwil. Natomiast dorośli robią sobie sami prezenty. Wiem, może to mało magiczne, ale kiedy człowiek dorasta i pracuje może samodzielnie kupować sobie rzeczy, których pragnie. Przyjęło się u mnie, moim zdaniem słusznie, że świąteczny czas jest przeznaczony przede wszystkim dla dzieci: niech one czują tę magię, jak najdłużej, zanim wejdą w dorosłe życie :).


5. Czy masz takie Marzenie o którym mówisz głośno z nadzieją że się spełni.?

Powiem szczerze, może to znowu mało magiczne, ale u mnie z marzeniami jest… specyficznie. Nie miewam marzeń, a raczej cele, które realizuje. Jestem przekonana, że każdy człowiek jest kowalem własnego losu, jeśli się nie ruszy z kanapy i nie zacznie się realizować: nic nie zmieni. Więc czy mówię o marzeniach? Nie. Ja je zamieniam w rzeczywistość :).

Ślicznie dziękuję Małgosiu :)

17 wyświetleń0 komentarzy
Post: Blog2_Post
bottom of page