PREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA KSIĄŻKI
"W ŚLEPYM ZAUŁKU" EWA SZYMAŃSKA
WYDAWNICTWO SZARA GODZINA
Dziś premiera książki, której bardzo się obawiałam.
To wszystko z racji przeżytych doświadczeń jakie wiedziałam, że będą poruszane w opowieści.
"W ślepym zaułku"Ewy Szymańskiej to historia,
którą ja osobiście znam z autopsji.
Wiedziałam, że będzie mi trudno, ale koniecznie chciałam zmierzyć się z tym ciężkim i bolesnym tematem. Czytając wielokrotnie musiałam robić przerwy, emocje były tak silne, wspomnienia atakowały mnie z każdej strony, zastanawiałam się
i analizowałam swoje decyzje i ich konsekwencje.
Paulina jest kobietą, samotnie wychowującą synka.
Pomimo nadmiaru obowiązków daje sobie radę
i jest szczęśliwa.
Pewnego dnia pojawia się w jej życiu Jacek,
który po śmierci żony również samotnie wychowuje syna. Kulturalny, wykształcony, niezależny finansowo sprawia wrażenie, że z czasem będzie mógł zapewnić kobiecie i jej dziecku bezpieczne schronienie, otoczy opieką i wspólnie będą mogli tworzyć szczęśliwą rodzinę.
Paulina porzuca swoje dotychczasowe życie
i dostosowuje się do stylu Jacka. Nie ma poczucia,
że coraz bardziej daje sobie ograniczać przestrzeń.
Jej zdanie przestaje się liczyć, nawet oświadczyny, ślub nie były takie jakie powinny. Jednak nadal brnęła w to dalej, wszystko tłumaczy sobie na swój sposób. Macki jakimi oplótł ją mąż zaciskają się z dnia na dzień. Nawet nie wie kiedy, a została odseparowana od ludzi, rodziny. Nie ma szansy na realizację swoich pragnień. Godzi się na wiele, aby chronić dzieci. Przemoc jakiej doświadcza, zniewolenie, samotność i ogrom złych uczuć są wręcz obezwładniające.
Do jakich sytuacji musi dojść, aby zacząć myśleć,
że się da?
Da się uciec, da się żyć w spokoju, bez lęku
i strachu. Można, ale ile osób dalej tkwi w tak niszczycielskich związkach.
Doskonale wiem i rozumiem, że nie jest prostą sprawą uwolnić się z takiego związku.Gdyby nie bezinteresowna pomoc, wsparcie wielu osób, siłę jaką w sobie odnalazłam nie byłoby mnie gdzie jestem teraz.
Historia jaką opisała autorka może dotyczyć każdej
z nas, sąsiadki obok, pani ze sklepu, dzieci przechodzących obok. Bo kiedy dzieją się takie rzeczy to cierpi cała rodzina. Jestem w tego w pełni świadoma, niejednokrotnie rozmawiałam z najstarszym synem jak na niego i na postrzeganie rzeczywistości mają przeżyte dramaty.
Mnie się udało uciec z toksycznego małżeństwa, uwolniłam siebie i dzieci. Teraz na początku drogi jaką jest rozpoczęcie życia na nowo, uczymy się funkcjonować bez strachu i lęku.
Nie jest łatwo, ale wiem, że warto było przejść to co my. Jesteśmy poharatani, ale silniejsi.
I co najważniejsze, chce mi się żyć, tak po prostu.
Dziękuję autorce za poruszenie tego trudnego tematu, choć bolesny to absolutnie trzeba mówić o nim głośno.
Może trafi do osoby, która potrzebuje choćby najmniejszego światełka, aby zacząć działać...
Σχόλια