Kiedy tylko zobaczyłam okładkę książki
"Miasteczko głodnych dusz" autorstwa Thor Larsen
i przeczytałam opis koniecznie musiałam ją przeczytać. Swego czasu zaczytywałam się
w skandynawskich kryminałach z udziałem komisarza Wallandera i pokochałam te klimaty.
Intrygująca również była informacja,
że pod pseudonimem autorki kryje się
Karina Krawczyk. Wcześniej czytałam jej książkę "Milion" i przypadła mi do gustu.
Byłam niezmiernie ciekawa, jaką historię tym
razem poznam.
W cichym i spokojnym miasteczku Underdal, mieszkaniec znajduje nagie zwłoki siedemnastoletniej Anny Fjeld.
Na plecach miała wycięty nożem znak krzyża.
Dziewczyna była postrzegana jako spokojna
i ułożona. Wychowywana była przez surowych
i wymagających rodziców.
Podczas śledztwa wyłania się prawdziwy obraz Anny. Zaskakujące fakty, połączenia z podejrzanymi ludźmi i kilka istotnych informacji wprawiają czytelnika
w osłupienie.
Podobieństwo w oznaczeniu ciała przypomina tragiczne morderstwo sprzed 40 lat.
Co łączy oba morderstwa?
Czego nie chcą zdradzić mieszkańcy miasteczka?
Jakie zaskakujące informacje zdradzą wyniki
testów DNA?
Ciągłe nowe informacje pojawiające się podczas śledztwa zmieniały moje postrzeganie na dalszy rozwój sytuacji.
Poznajemy bliżej komisarza Björna Andersena,
jego problemy z jakimi musi się zmierzyć, skrywane tajemnice pochodzenia.
Autorka porusza wiele trudnych tematów,
nie zwalnia tempa przez całą powieść.
Umiejętnie podsyca ciekawość czytelnika
i odpowiednio dawkuje napięcie.
Różnorodni bohaterowie, zadziwiające poszlaki, zmyłki, wodzenie za nos sprawiło, że nie byłam
w stanie odłożyć książki, póki nie skończyłam czytać.
Zakończenie całkowicie wprawiło mnie w osłupienie, nie mogłam zebrać myśli.
Absolutnie polecam i zachęcam do przeczytania
tej nietuzinkowej historii. Czekam na kolejne fascynujące książki autorki.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji.
