z nutami owocowymi, wanilią i akordami egzotycznych drzew przeniosły mnie
do tajemniczego świata orientu.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Margielewskiego i muszę przyznać, że "Zaginione Arabskie Księżniczki" wywarły na mnie ogromne wrażenie, szok i niedowierzanie jak można pozwalać na takie okrucieństwa.
Wstrząsające fakty o życiu arabskich księżniczek, które wydaje się że mają wszystko o czym tylko zamarzą. Piękną biżuterię, przepiękne stroje, ozdoby, jednak prawda jest zupełnie inna. Kobieta nie znaczy nic, nie ma zdania, nie ma wpływu na decyzje, jeśli próbuje się wyłamać, uciec z tego układu po prostu znika.
Poznajemy historię księżniczek za sprawą jednego
z pracowników pałaców arabskich Talala, któremu udało się uciec z tego piekła na Ziemi, ostatnie lata swojego życia spędził w Londynie
i tam właśnie prowadził swoje rozmowy z autorem. Niewyobrażalne jakie tragiczne i okrutne sytuacje działy się na jego oczach. Skala okrucieństwa jest zastraszająca i przerażająca.
Nie wyobrażam sobie być mamą w takim kraju, patrzeć bezczynnie na okrucieństwa które spotykają córki. Synowie są bezkarni i jest przyzwolenie
na bestialskie traktowanie córek, sióstr, a często i matek. Najmakabryczniejsze było w moim odczuciu potraktowanie swojej maleńkiej córeczki, Nur przez jej ojca Ahmeda Baldawi.
Comments