To kolejne moje spotkanie z twórczością Katarzyny Kieleckej i już myślałam, że nic nie przebije "Sedna życia", które jest dla mnie numerem jeden
w dorobku autorki dostaję delikatnie ujmując pstryczka w nos i otrzymuję "Cytrusowy Gaj".
Premiera książki była zaledwie 5 dni temu,
Zaczytana Ewelka z ogromną przyjemnością objęła ją PATRONATEM, z czego jestem niezmiernie dumna.
Jestem na świeżo po przeczytaniu książki i kilka myśli pojawiło mi się w głowie od razu, mianowicie...
Uwielbiam kiedy akcja książki rozgrywa się w moim rodzinnym mieście Łodzi. Łatwość wyobrażenia sobie gdzie konkretnie znajdują się bohaterowie, gdzie rozgrywają się poszczególne momenty pobudza moją wyobraźnię przez co bardziej realistycznie przeżywam treść.
Kolejna to taka, że powieść zdecydowanie wykracza poza ramę literatury obyczajowej,
możemy tu znaleźć wątek kryminalny, sensacyjny. Lektura zdecydowanie jest nasycona emocjami.
Opowieść niezwykle emocjonalna,
dla mnie w szczególności...
Jednak po kolei..
Ada z przyjaciółką jeszcze ze studiów, Majką pracują jako nauczycielki w przyszpitalnej szkole, wydaje się, że jej poukładane życie przy boku narzeczonego Jacka, który jest pracownikiem uczelni i stawia pierwsze kroki jako naukowiec w firmie farmaceutycznej to sielanka.
Majka jest żoną Tomasza - człowieka o niezwykłej cierpliwości dla ciężarnej żony, znoszącego skutki uboczne burzy hormonów.
Obie bardzo się wspierają i pomagają sobie.
Praca z dziećmi z oddziału onkologicznego nie jest łatwą powinnością.
Kiedy Majka udaje się na odpoczynek przed porodem, na zastępstwo zgłasza się wolontariusz Bartek.
Twórca komiksów z łatwością nawiązuje świetny kontakt z podopiecznymi.
Jak potoczy się ich znajomość?
Czy wprowadzi chaos w życie Ady swoim rozbrajającym podejściem?
Jakie tajemnice sprzed 20 lat skrywane są w rodzinie Ady i Jacka?
Wokół Ady zaczynają dziać się niepokojące zdarzenia, jaki udział ma w tym Jacek i jego wspólnicy?
Czy uda im się wyjść z opresji cało?
Zagadka goni zagadkę, a kiedy dochodzą do tego uczucia i silne emocje to pędzi się z czytaniem
jak na kolejce górskiej.
Jako dziecko wiele długich dni i nocy spędziłam na przeróżnych oddziałach szpitalnych, wiele bólu, cierpienia, tęsknoty, beznadziei i pustki przeżyłam,
4 śmierci kliniczne, kilka operacji, wiele badań i lat później siedzę i piszę tą recenzję.
Wszystkie uczucia towarzyszące każdego dnia Maćkowi choremu na białaczkę, który po raz kolejny wraca na oddział szpitalny czułam maksymalnie. Pozwoliłam sobie na tą chwilę kiedy smutek, żal mną zawładnął.
Nie myślcie jednak, że w książce nie ma zabawnych sytuacji, oczywiście są.
Do łez uśmiałam się z wymyślania imion przez Majkę dla swojego maluszka, czy porodu i przekleństw na biednego ojca dziecka.
Pięknie ukazana jest przyjaźń pomiędzy Maćkiem, a Patrycją.
Wiem jak silne są takie przyjaźnie. Połączyło ich cierpienie, walka z ukrytym przeciwnikiem.
Tak wiele chciałabym napisać, ale boję się że za dużo zdradzę.
Chętnie porozmawiam o książce z osobą,
która już ją przeczytała.
Kasiu, bardzo Ci dziękuję za tą opowieść, znalazłam w niej wiele mądrych i cennych myśli.
I taka myśl mi pozostaje.
Comments