Czasem sięgamy po daną książkę przez przypadek, bądź wtedy kiedy pojawia się drugi tom
i orientujemy się, że nie znamy pierwszego.
Ja zdecydowanie lubię czytać i poznawać historię od początku i czym prędzej sięgnęłam po powieść "Tylko bądź blisko" autorstwa Patrycji Ewy Trawki.
To pierwsza część cyklu, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Lucky.
Okładka delikatna, subtelna nie zwiastuje mocy jaką otrzymamy czytając.
Wierzcie mi jest poruszająca i na długo pozostaje w człowieku, skłania do refleksji i przemyśleń.
Jola wydawałoby się, że ma poukładane życie. Jest mamą fantastycznej córeczki, partnerką Marka.
Jednak w związek wkrada się monotonia, samotność, oddalenie.
Całkowicie podporządkowana z czasem przyzwyczaja się do oschłego traktowania.
Nie jest doceniana, aroganckie zachowanie mężczyzny, częste obraźliwe, krzywdzące boli.
Jednak dla dobra córeczki, aby wychowywała się z obojgiem rodziców jest w stanie wytrzymać.
Nie dopuszcza do siebie myśli, że coś nie układa się jak powinno.
Jest oddana, lojalna, wierzy w szczerość Marka, a kiedy odkrywa, że wiedzie on podwójne życie
nie dowierza.
Mężczyzna wyprowadza się, a ona poświęca czas córeczce.
Pojawienie się Bartka, mężczyzny, który dźwiga ogromny ciężar traumatycznych przeżyć wnosi w ich życie promyczek nadziei. Niby przypadkowe spotkanie jest początkiem nowej relacji.
Kobieta po przejściach i bólu nie chce się angażować, ale czy wytrwa w swoim postanowieniu?
Czy Bartkowi uda się wytrwać i sprawić, że Jola otworzy się na miłość?
Jakie komplikacje pojawią się ze strony Marka i jego nowej partnerki?
Autorka z wyczuciem przedstawia problemy bohaterów, począwszy od aroganckiego zachowania w związku, zdradzie, sposobie radzenia sobie po stracie bliskich.
Jak często tkwimy w związkach toksycznych tylko dlatego, że marzymy o pełnej rodzinie,
o miłości, cieple.
Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności poruszenia tak wielu trudnych tematów w sposób, że nie przytłaczają czytelnika, a skłaniają do refleksji.
Pełna emocji, poruszająca historia niosąca jednak nadzieję.
Czasem wydaje nam się, że świat nam się zawala. Nie ma szans na szczęśliwe i spokojne życie.
Mamy wrażenie, że już więcej nie damy rady udźwignąć i wtedy powoli pojawia się promyczek, światełko dzięki któremu powolutku się podnosimy.
Kochani z całego serca poleca, a już jutro pojawi się recenzja części drugiej.
Na pewno po nią sięgnę :)